Tym razem wpis wysoce ilustrowany. Po pierwsze, stosik: to parę tygodni zakupów i – na moją obronę – spora część książek za grosze (albo 2/3 złote).
Nasze dwa kindlusie: do mojego (keyboard) po prawej [już prawie rocznego] dołączył nowiutki kindle dla żony (paperwhite, po prawej lewej). Trochę szkoda, że nie ma żadnych klawiszy (chociaż do przewracania stron / cofania), ale dobrze się sprawdza. Żona jest zachwycona (i przestanie mi podkradać mojego! ;D).
Poza tym wybrałyśmy się do letniej czytelni:
Przeglądać krytyko-polityczne książki. Jeśli nam się uda, to może powtórzymy to w przyszłym tygodniu.
Przeglądałyśmy Psychologię oporu Carol Gilligan, Zakazane miłości Pacewicza i Konarzewskiej, różne przewodniki KP, Zjadanie zwierząt Jonathana Safrona Foera i pewnie jeszcze kilka innych, których już nie pamiętam.
No i na koniec: stosik.
Ally McBeal – cieniutka książeczka polskiego autora o serialu. Kupiona za grosze w księgarni mającej specjalny pokój na tanie książki.
Inga Iwasiów, Ku słońcu – żona od jakiegoś czasu chciała coś jeszcze Iwasiów (poza Genderem dla średniozaawansowanych) przeczytać.
Heather O’Neill, Kołysanki dla małych kryminalistów – kanadyjska literatura, która dostała jakąś nagrodę. Kupiona za 3 złote w księgarni dworcowej (są takie na iluś dworcach w Polsce – mają dużo ‚spadów’ ze Znaku, które sprzedają nieraz bardzo tanio. Uwielbiam tam zaglądać). Trochę mnie odstraszyło porównanie do Dzieci z dworca Zoo ale zobaczymy.
A. M. Homes, Music for Torching – zakupiona w lumpeksie, za dwa złote. Po tegorocznej wygranej Women’s Prize, może warto się zapoznać… Zobaczymy.
Michel Faber, The Crimson Petal and the White – jak wyżej… To akurat wstydliwy zakup, bo już tę książkę mam, ale za dwa złote nie mogłam nie kupić. Teraz muszę wymyślić, komu ją podarować, albo najwyżej sprzedam 😉 (Swoją drogą – świetne, godne polecenia, literacke czytadło.)
Zadie Smith, Łowca autografów – posiadam już po angielsku, ale Zadie chcę mieć komplety dwujęzyczne. Teraz mam ochotę sprzedać moje egzemplarze starych wydań Zadie po polsku i dokupić te wydanie, bo jest TAKIE ŚLICZNE. Egzemplarz kupiony w dworcowej księgarni.
Eileen Chang, Ostrożnie, pożądanie. Kupione za dziesięć złotych, piękne filmowe wydanie słynnego opowiadania chińsko-amerykańskiej autorki. Film Anga Lee uwielbiam, więc dla samych zdjęć (jest ich tam sporo) bym kupiła… A opowiadanie też dość ciekawe, choćby z uwagi na to, że daje wgląd w to, co myślą postaci (bohater myśli tak, jak interpretowałam w filmie, choć jest trochę większym romantykiem – bohaterka myśli mniej).
Przewodnik po Magdzie M. – nie widziałam nawet serialu, ale książka kosztowała grosze, a może kiedyś będę chciała coś pisać o polskich serialach dla kobiet. KTO WIE.
Sue Townsend, The Public Confessions of a Middle-aged Woman (Aged 55 3/4). Zakup zaskakujący (dwa złote, lumpeks), bo Townsend mnie już w przeszłości rozczarowała (wspomnienia z dzieciństwa, gdy fragment Adriana Mole’a w książce do polskiego spowodował, że w każdej bibliotece szukałam egzemplarza – bezskutecznie zresztą – nie przetrwały spotkania z angielskim tekstem w liceum i na studiach), ale przeczytałam pierwszą stronę i głos mi się spodobał. Więc zobaczymy.
Współczesne teorie przekładu – dość niedrogie, może się przydadzą 😉
Ann-Marie MacDonald Co widziały wrony. Kanadyjska powieść – czytałam tej autorki Zapach cedru i jeśli można sądzić po tamtej, to czeka nas molestowanie dzieci, międzyrasowe zakazane związki i rodzinne historie, niekoniecznie w tej kolejności. Nie byłam wielką fanką Zapachu cedru, ale Żony kolekcja kanadyjskiej literatury niech rośnie.
Aminatta Forna, The Memory of Love – kolejny zakup „przypadkowy”, za dwa złote. Nie spodziewam się, że rychło po nią sięgnę, ale jeśli kiedyś będę potrzebowała albo miała inspirację, to mam pod ręką 😉
I na koniec – Smaki świata / Flavours of the World Evity de Gor i Gavina Baxtera, przeceniona książka z przepisami. Same przepisy nie są jakoś bardzo przydatne, bo dość niedostępne składniki (albo dużo więcej mięsa i owoców morza, niż jadamy), ale zdjęcia są boskie.
I na koniec powinna być książka Koktajle, nabyta (gasp, shock) w empiku, gdzie staram się nie chodzić, ale miałam straszną ochotę na przepisy na smoothies i napoje – i całkiem nieźle się sprawdziła… powinna być, ale leży w kuchni koło blendera i o niej zapomniałam 😉
Ten wpis sponsorowany przez: wspieramy gigantów (Amazon & Empik), malutkie księgarnie i lumpeksy XDDDD
Warto może jeszcze wspomniec, że pan w księgarni na widok Iwasiów powiedział, że już się przestraszył, że zgarnęłyśmy książkę, którą planował czytać i że potem tę ksiązkę sobie trzymał pod blatem (widocznym z ulicy) ;D
LOL XDDD