Podsumowanie czytelnicze: ogólne

No i nadszedł czas na podsumowanie ogólne. Tym razem nie zamieszczam pełnej listy, bo w sumie nie ma po co, wszystko jest na goodreads (link trochę niżej), podzielę się jednak hajlajtami tak zwanymi 😉

Na przypomnienie: w zeszłym roku moje postanowienie na nowy rok brzmiało tak:

W przyszłym roku chciałabym: poznać jeszcze jakichś nowych autorów. Więcej literatury pięknej, chociaż jakieś dobre romansidła nie zmartwiłyby mnie. Chciałabym trochę wrócić do literatury young adult, która w tym roku – z wyjątkami – trochę mnie zawodziła.

Zupełnie nie wyszło! Mało mainstreamu, nie tak wiele YA. Były dobre romansidła, byli nowi autorzy (ale mniej niż w 2014). Niemniej jednak… jestem ostatecznie bardzo zadowolona. Moje średnie oceny były wyższe, moje zadowolenie z książek – głębsze, moja radość czytania i nabywania książek – ogromna.

Ogólnie: 127 pozycji, czyli drobna poprawa w porównaniu z zeszłym rokiem, choć mam wrażenie, że więcej było krótkich novellas wydanych osobno. Dotyczyło to zwłaszcza Cassandry Clare, która odcinała kupony dość agresywnie, a ja z przyzwyczajenia kolejne opowiadania czytałam (a trzeba było tylko te z Magnusem – tylko one miały sens, ręce i nogi). Stron trochę oficjalnie mniej niż w zeszłym roku, bo jakieś 38 tysięcy z groszami (choć tak naprawdę, to więcej – wczoraj wieczorem miałam na stanie dwie prawie skończone książki, które z przyczyn technicznych do tego spisu się nie wliczą).

Nawet bardziej niż zwykle czytałam wyłącznie po angielsku. Gdyby nie dwie przeczytano-przejrzane książki kucharskie, wywiad-rzeka z Agnieszką Graff i zasadniczo taki sobie zbiór esejów o Genderze Krytyki Politycznej, to byłabym na zerze. (Fragmenty jednej powieści czytałam w tłumaczeniu na polski, ale to tylko fragmenty.)

Prawie połowa moich lektur – 60 – kwalifikowała się jako science fiction & fantasy. Romansów było o połowę mniej, 33. W tym roku wyjątkowo słabo szły mi komiksy, mam ich za sobą tylko 8,  czego trochę żałuję – może nadrobię za rok czytając coś więcej niż tylko Sagę,  Lumberjanes i Wicked + Divine? Mainstreamowych lektur miałam za to w tym roku również bardzo zaskakująco mało. Czytałam Chimamandę Ngozi Adichie i jej świetną Americanah, trochę Shermana Alexiego, jednego Thomasa Kinga, klasykę w formie Mary McCarthy i to prawie na tyle, jeszcze tylko kilka by się zebrało. Trochę wstyd.

W tym roku, za wyjątkiem czerwca, który uczyniłam miesiącem nieczytania białych autorów, nie przyglądałam się w ogóle statystykom – temu, czy czytam autorów kobiety czy mężczyzn (zawsze prawie i tak kobiety), nie czy białych, LGBT i z wątkami LGBT czy nie. I mimo to nie było z tymi statystykami tak źle  – około 1/3 moich lektur to powieści autorów nie-białych (choć prawie w połowie to zasługa Sherry Thomas…), trochę więcej – z wątkami LGBT. Zobaczymy, jak wyjdzie w tym roku… Sherry Thomas i Courtney Milan mi już nie pomogą.

Poznałam ponad 25 nowych autorów. (Nie piszę, ilu dokładnie, bo nie jestem pewna a nie chcę sprawdzać w zakamarkach kilku czy może coś krótkiego wcześniej czytałam ;)). Spośród tych nowych nazwisk – najbardziej w pamięci zapadły mi (niespodzianka) Sherry Thomas, Jo Walton, Nicola Griffith, Naomi Novik, Noelle Stevenson (przeczytajcie jej Nimonę!) i Jacqueline Carey. Każda z nich była świetnym czytelniczym odkryciem i każdej z nich z przyjemnością przeczytam dalsze lektury.

Jeśli idzie o moje czytanie ilościowo – było bardzo nierówno. Maj to 17 książek, grudzień – 16 (choć kilka krótkich) za to wrzesień… tylko 6.

Wreszcie – 2015 to był rok, w którym najwięcej chyba książek kupowałam w ebookach. Ku własnemu zaskoczeniu widzę, że było ich… ponad 30! Nie licząc darmowych. Co prawda część z nich kosztowała po 2 dolary, ale mimo wszystko, jest to bardzo solidny wynik i zapewne w 2016 się nie powtórzy – kilkakrotnie kupiłam bowiem przecenione omnibusy cenionych przeze mnie autorek (N.K. Jemisin – The Inheritance Trilogy i Kate Elliott – cztery tomy Jaranu). Kupiłam więc na przykład obie nowe Courtney Milan, wszystkie tegoroczne Kate Elliott poza zbiorem opowiadań (a wydała w tym roku dwie powieści i dwa opowiadania…) i wszystkie nowe publikacje Jemisin (dwa x opowiadania i jedna powieść). Z „nowości” zaliczyłam też konkluzję cyklu w wykonaniu Ann Leckie (aż mi trochę wstyd, że jej nie uwzględniłam w poprzednich podsumowaniach – TRYLOGIA ANCILLARY ❤ ❤ ❤ <3). Miałam też pierwszy raz okazję kupić książkę (prozę – pozycji naukowych nie liczę) osoby znajomej mi osobiście. Kupiłam zatem powieść Megan Linden (pseudonim literacki) pod tytułem Serve & Protect – uroczy romans między dwoma mężczyznami – i świąteczny sequel do tegoż. Nawet nie wiecie (chyba, że sami wypróbowaliście!), jaka to radość, czytać książkę przyjaciółki 😀 („Can I interest you in buying a book guv?” ;D)

Plany na 2016:

Na GoodReads zaznaczyłam, że 75 książek, choć oczywiście jest to smętne minimum i chcę znacznie lepiej. 100 minimum.

Chciałabym też więcej beletrystyki 😦 Ale zobaczymy, jak to wyjdzie. Nie obiecuję. Mam tyle zaczętych cykli sff (a w niektórych pewnie ukażą się nowe tomy…) że szczerze wątpię w nagły renesans ambitnych powieści o Kanadzie. Chciałabym trochę więcej komiksów, chciałabym znaleźć nowych autorów, którzy zrobią na mnie duże wrażenie. Poczekamy. Zobaczymy.

Wymarzyłam sobie też nowe wyzwanie: Odkurzanie półki. Co kwartał chciałabym w ramach tego pomysłu sięgnąć po książkę, którą czytałam dawno temu i raczej mi się podobała, ale której a) nie pamiętam za dobrze, b) podejrzewam, że moje nowe podejście może być zupełnie inne. Możliwe, że zgłoszę się na bloga (i na goodreads) z prośbą o pomoc w dokonaniu tegoż wyboru. I zweryfikuję swoją dawną ocenę. Największe szanse mają książki dawniej lubianych przeze mnie autorów sff, na których re-czytanie zwykle żal mi czasu (bo tyle jest nieznanych mi książek!) a potem w sumie nie pamiętam, co się działo w Fionavarskim gobelinie ani czemu właśnie trzeci tom Douglasa Adamsa zapamiętałam, jako ulubiony. Więc w tym roku – spróbuję znaleźć trochę czasu na takie powroty. W 2015 jedyna nienowa książka, z którą się od nowa spotkałam to Mort, czytany oczywiście z okazji śmierci Terry’ego Pratchetta (najsmutniejszego wydarzenia literackiego roku). Mam nadzieję, że w 2016 takie smutne wydarzenia nie będą konieczne.

A w bonusie: Top 10 mojej lepszej połowy! Kolejność przypadkowa 🙂

Richelle Mead, Gameboard of the Gods
Jo Walton, My Real Children
Sherry Thomas, Beguiling the Beauty
Naomi Novik, Uprooted / Temeraire
N. K. Jemisin, The Fifth Season
Chimamanda Ngozi Adichie, Americanah
Kate Elliott, Black Wolves
Ann Leckie, Ancillary Justice trilogy
Jaqueline Carey, Phedre’s Trilogy
Adam Wajrak, Kuna za kaloryferem

Informacje o leseparatist

26 lat, nałogowa, entuzjastyczna i obsesyjna czytelniczka. To mój blog o czytaniu - eklektycznym i bezwstydnym.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz